1. Jezus nikogo nie odrzuca. Jezus nie miał uprzedzeń do nikogo. Świadczy o tym Jego spotkanie z faryzeuszem Nikodemem, który przyszedł do Niego w nocy, z obawy przed Jego wrogami. Jezus nie odrzucił Go, nie wytykał mu tchórzostwa ani nie nakazał mu oddalenia się od innych jego zepsutych towarzyszy. Rozmawiał z nim cierpliwie
dodane 2020-09-27 13:46 Pytanie to nie daje mi, od dłuższego czasu, spokoju. Nie chodzi w nim o to, czy się modlę, chodzę do kościoła, nawet nie o to, czy robię dobre uczynki. To wszystko za mało. Gdy chodzi o Boga, który ma we mnie mieszkać. A może to wystarczy? Może to ja chciałabym więcej i więcej … Ostatnio wszyscy mocno narzekają, że Kościół się kończy, że ludzi coraz mniej na mszach, że do Komunii boją się przystępować, że w starciu z współczesnymi ideologiami chrześciajaństwo już przegrało. Jednym słowem wiara słabnie w narodzie. Być może istotnie tak jest. Wszystkim jednak, którzy z radością zacierają ręce, że to już schyłek, to już koniec z katolickimi normami moralnymi, zakazami, nakazami, że oto nadchodzi wolność z nowym wyzwolonym człowiekiem, polecam przejść się wieczorom, obojetnie w który dzień, (im później tym lepiej), do kaplicy wieczystej adoracji Najświetszego Sakramentu przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie – Łagiewnikach, która otwarta jest 24h. Zdziwi się każdy, kto spodziewałby się tam kilku starych babć i dziadków. Owszem, jest i babcia, która dosypia przed obliczem Pana czy pochrapujący dziadek. Ale to co mnie zawsze zachwyca, ilekroć tam wchodzę, to widok młodych chłopaków z różancami w dłoni, z brewiarzem, Pismem Świętym, dwudziesto, trzydziesto i nastolatków. Lubię tam przychodzić całkiem późno. Zastanawiam się ile mieszkańców ma Kraków? Coś około 800 tys., może już milion … i wchodząc do kaplicy myślę sobie, czy znajdzie się dziesięciu, na ten milion, którzy przyjdą uwielbić Pana. Czasami jest ich nawet więcej, czasami mniej. Są zawsze. Zaskakuje mnie, że więcej jest mężczyzn, niż kobiet (chyba przeciwnie do ogólnych statystyk). No cóż, mężczyźni lubią prowadzić nocne życie. A fakt, że skręcają do Łagiewnik, a nie do pubu z piwem jest dowodem na to, że to u stóp Jezusa szukają rozwiązań swoich spraw. To dobry znak. Nic się nie kończy. Nic nie umiera. Dopóki znajdzie się tych dziesieciu do adoracji Boga w nocy, reszta może spać spokojnie. Może się też obudzić i do nich dołaczyć, albo ich podmienić. Tak by wskazywała ludzka solidarność i miłosć bliźniego. Tak. Chrystus jest rozpoznawalny. Polub mój profil na FACEBOOKU
Krew Chrystusa Pana, która nie tylko została przelana, ale została przelana w miłości, stanowi jakby streszczenie tego przewspaniałego daru, że jesteśmy odkupieni. Nasz świat — wszędzie tam, gdzie naprawdę zaprosimy Chrystusa — znów staje się miejscem, w którym króluje miłość i w którym dojrzewamy do życia wiecznego.
Ewangelia wg św. MarkaZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA Pusty grób1 161 Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa2. 2 Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. 3 A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?» 4 Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. 5 Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. 6 Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. 7 Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział». 8 One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały3. Jezus ukazuje się swoim4 9 Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. 10 Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. 11 Ci jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć. 12 Potem ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli do wsi. 13 Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli. 14 W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. Ostatni rozkaz5 15 I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18 węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie». Wniebowstąpienie6 19 Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. 20 Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Zaimek dzierżawczy podkreśla związek uczuciowy: „mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,6; 6,3; 7,11). W tej obustronnej przynależności miłości realizuje się plan Boga wobec człowieka. Odpowiedzią Jezusa na wyznanie Tomasza jest błogosławieństwo: „błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli” (J 20,29). Galilea to «peryferia», gdzie Jezus rozpoczął głosić Słowo. Stamtąd też wyrusza na nowo głoszenie wszystkim Ewangelii o zmartwychwstaniu, aby każdy mógł spotkać Zmartwychwstałego. Zwrócił na to uwagę papież, przytaczając słowa z Ewangelii, które Chrystus wypowiedział do kobiet przybyłych do Jego pustego grobu: „Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”. Ojciec Święty przypomniał, że Pan Jezus Zmartwychwstały jest obecny i działa w ludzkiej historii. «Chrystus zmartwychwstał!». A w Nim, przez Chrzest, także my zmartwychwstaliśmy, przeszliśmy od śmierci do życia, od niewoli grzechu do wolności, którą jest miłość. Oto dobra nowina, którą jesteśmy wezwani nieść innym do każdego środowiska, ożywiani Duchem Świętym. Wiara w zmartwychwstanie Jezusa i nadzieja, którą On nam przyniósł, to najpiękniejszy dar, jaki chrześcijanin może i powinien dawać braciom”. „Powtarzajmy to słowami, ale przede wszystkim świadectwem naszego życia – dodał Ojciec Święty. – Radosna nowina o zmartwychwstaniu winna być widoczna na naszych twarzach, w naszych uczuciach i zachowaniach, w sposobie traktowania innych. Głosimy zmartwychwstanie Chrystusa, kiedy Jego światło rozjaśnia mroczne chwile naszego życia i możemy się nim dzielić z innymi. Kiedy umiemy uśmiechać się z tymi, którzy się uśmiechają, i płakać z płaczącymi. Kiedy towarzyszymy w drodze tym, którzy są smutni i zagraża im utrata nadziei. Kiedy opowiadamy o naszym doświadczeniu wiary tym, którzy szukają sensu i szczęścia. I tam naszą postawą, naszym świadectwem, naszym życiem mówmy z całej duszy: «Chrystus zmartwychwstał»”. Po modlitwie maryjnej Ojciec Święty pozdrowił pielgrzymów przybyłych na Plac św. Piotra z Włoch i z całego świata: „Szczególnie z radością witam delegację Ruchu Szalom, która zakończyła tu ostatni etap sztafety solidarności, mającej uwrażliwić opinię publiczną na prześladowanie chrześcijan na świecie – powiedział Ojciec Święty. – Wasze pielgrzymowanie ulicami dobiegło kresu. Wszyscy jednak musimy iść dalej duchową drogą modlitwy, intensywnej modlitwy. Drogą konkretnego udziału i odczuwalnej pomocy w obronie i dla ochrony naszych braci i sióstr prześladowanych, wyganianych, zabijanych, ścinanych za to tylko, że są chrześcijanami. To są nasi dzisiejsi męczennicy i jest ich tak wielu, można powiedzieć: więcej niż w pierwszych wiekach. Oby wspólnota międzynarodowa nie pozostała milcząca i bierna wobec takiej niedopuszczalnej zbrodni, która stanowi niepokojące naruszenie podstawowych praw człowieka. Oby wspólnota międzynarodowa naprawdę nie odwracała oczu w drugą stronę!”. Na zakończenie Franciszek zachęcił, by w tych dniach czytać codziennie fragmenty Ewangelii mówiące o zmartwychwstaniu Chrystusa. Źródło:

Przeczytaj tekst, z którego usunięto trzy zdania. Wybierz w każdą lukę (8.1.–8.3.) literę, którą oznaczono brakujące zdanie (A–D), tak aby otrzymać spójny i logiczny tekst. Uwaga! Jedno zdanie zostało podane dodatkowo i nie pasuje do żadnej luki.

Drukuj Powrót do artykułu23 października 2011 | 11:27 | tk / ms Ⓒ ⓅZ zachętą, by w czasach zalewu „nowego pogaństwa” krzyż pozostawał dla wszystkich wierzących „mocą i mądrością Bożą”, wystąpił abp Stanisław Budzik w liście do diecezjan z okazji rozpoczęcia posługi w archidiecezji lękiem i drżeniem podejmuję dziedzictwo abp. Życińskiego – wyznał też 59-letni hierarcha, który objął rządy w archidiecezji słowa Psalmisty: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą” (Ps 127,1), nowy metropolita lubelski zaznaczył, że słowa te są szczególnie aktualne dziś, „kiedy w Kościele rozlega się wołanie o Nową Ewangelizację, w obliczu postępującej dechrystianizacji i coraz częstszej pokusy urządzania świata i życia ludzkiego bez Boga”.Przeczytaj pełny tekst listu pasterskiego metropolity lubelskiego »Abp Budzik zapewnił, że dom wyznawców Chrystusa jest gościnny i otwarty dla wszystkich, którzy szczerze szukają prawdy i miłości. „Zaprasza tych, którzy czują, że wszelkie budowanie bez Boga kończy się destrukcją i kompromitacją, tak w życiu jednostki, jak i we wspólnocie rodzinnej, tak w państwie, jak i w wielkich strukturach międzynarodowych. Wydarzenie ostatnich miesięcy i tygodni są tego wymowną ilustracją” – napisał związku z obchodzonym 23 października Światowym Dniem Misyjnym abp Budzik zachęca wiernych do okazania duchowej i materialnej solidarności z misjonarzami. „Prośmy Pana żniwa o takich kapłanów, siostry zakonne i ludzi świeckich, którzy pokażą, że miłość nie zna granic i że otwiera się na wszystkie serca czekające na Ewangelię” – zachęca diecezjan nowy metropolita lubelski.„Dziś zalewa nas fala nowego pogaństwa, dla którego krzyż stał się znakiem niewygodnym, głupstwem i zgorszeniem. Niech pozostanie dla nas – którzyśmy uwierzyli – mocą i mądrością Bożą. Niech jego rozpostarte ramiona głoszą nam i całemu światu, że Bóg umiłował nas do końca i czeka na naszą odpowiedź” – zachęca bp metropolita lubelski wspomniał także swojego poprzednika, abp Józefa Życińskiego dodając, że jego dziedzictwo podejmuje z lękiem i drżeniem. „Ciągle nie możemy się pogodzić z jego nagłym odejściem. Widzimy jednak wyraźnie, że ślady jego apostolskich stóp przetrwały go – mocno wyciśnięte w Tarnowie i w Lublinie, w Polsce i poza jej granicami, a przede wszystkim zapisane w ludzkich sercach” – czytamy w Budzik zaznacza, że jako metropolita lubelski przejmuje dziedzictwo owocnego spotkania wyznań, religii i kultur oraz odważnego świadectwa wiary, przypieczętowanego ofiarą z życia męczenników II wojny że w to wielkie dziedzictwo wpisała się także posługa Prymasa Tysiąclecia, Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który 65 lat temu przyjął święcenia biskupie na Jasnej Górze i odbył ingres do lubelskiej abp Stanisław Budzik, dotychczasowy sekretarz generalny KEP, został następcą metropolity lubelskiego abp. Józefa Życińskiego, który zmarł nagle w Rzymie w lutym Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.
Wyjaśnij, dlaczego doszło do porozumienia opisanego w tekście źródłowym. Zadanie 3. Odpowiedz, jakie znaczenie dla Polaków miała wspomniana umowa między państwami. Zadanie 4. Scharakteryzuj trzy najważniejsze postanowienia kongresu wiedeńskiego. Zadanie 5. Dokończ zdanie. Zaznacz odpowiedź A albo B i jej uzasadnienie 1., 2. lub 3.
Wszyscy mamy skłonność do magicznego myślenia. Kiedy próbujemy wyjaśnić sens niezrozumiałych zdarzeń, nasz mózg pracuje tak, jakbyśmy oglądali czarodziejskie sztuczki. Koleżanka z agencji reklamowej dostała w prezencie małą szmacianą kukiełkę z rozwichrzonymi włosami. Stwierdziła, że maskotka jest podobna do znienawidzonej szefowej, dlatego postawiła ją na biurku, żeby wbijać w nią pinezki. Nie minęły dwa miesiące, a szefowa ciężko zachorowała. Znajoma zaczęła się obwiniać. "Nie wiedziałam, że to działa" - powtarzała targana wyrzutami sumienia. Kobieta wykształcona, racjonalistka, a uwierzyła w magię. Zupełnie jak uczestnicy eksperymentu z lalką wudu, przeprowadzonego kilka lat temu przez profesora psychologii Daniela Wegnera z Uniwersytetu Harvarda. Część z nich miała udawać szamanów, którzy wbijają szpilki w lalkę w obecności ochotników odgrywających role ofiar. Kiedy po pewnym czasie ci ostatni - na polecenie profesora - zaczęli symulować ból głowy, szamani byli przekonani, że to ich sprawka. Dlaczego uwierzyli w czary? - Wszyscy mamy skłonność do magicznego myślenia - tłumaczy prof. Rafał Ohme, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Jest ono charakterystyczną cechą ludzkiego umysłu i włącza się prawie zawsze, gdy stykamy się z czymś, czego nie rozumiemy i nie umiemy sobie wytłumaczyć - dodaje. W mózgu mamy nawet specjalne obwody odpowiedzialne za magiczne myślenie. Zlokalizował je niedawno przez przypadek dr Ben Parris z University of Exter w Wielkiej Brytanii. Na monitorze funkcjonalnego rezonansu magnetycznego obserwował on aktywność mózgu u osób, które oglądały magiczną sztuczkę. Iluzjonista trzymał monetę między palcami, potem zacisnął dłoń, a kiedy ją otworzył, pieniążek zniknął. Dr Parris zauważył, że podczas oglądania tej sztuczki uruchomiła się u badanych lewa półkula mózgu, te same obszary, które są aktywne, gdy ludzie znajdują się w niepewnej sytuacji albo formułują hipotezy. Stąd wniosek: kiedy próbujemy wyjaśnić sens niezrozumiałych dla nas zdarzeń, mózg pracuje tak samo, jakbyśmy oglądali sztuczki iluzjonistyczne. I działa tak nawet wtedy, gdy ktoś uważa się za racjonalistę. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo 1. W którym roku utworzono Legiony Polskie i jakie korzyści z przynależności do Legionów mieli legioniści?2.Kto i w którym roku utworzył Księstwo Wars … zawskie? 3. W którym roku i dlaczego Napoleon poniósł klęskę z Rosją?4.Wyjaśnij termin Święte Przymierze. 5.

Połączył pisarzy młodszych i starszych i stał się niespodziewanie najpopularniejszym – choć nienowym – bohaterem polskiej literatury. Jego postać ma być przede wszystkim lekiem na powracający polski mesjanizm. Od razu go poznałem. Wyglądał stereotypowo. Tak stereotypowo, że nie ma sensu go opisywać. Dopiero po chwili zauważyłem, że jego twarz – mimo iż przez wieki zdążyła się opatrzyć – jest jakaś taka realna. Sprawiał wrażenie, jakby był mniej więcej w moim wieku” – czytamy w „Masakrze profana” Jarosława Stawireja. Chrystus pojawił się w wydanych w ostatnich miesiącach książkach „Pannie Ferbelin” Stefana Chwina i „Balladynach i romansach” Ignacego Karpowicza oraz w noweli „Jezus na prezydenta” Zbigniewa Masternaka. Za każdym razem gości we współczesnym świecie. Pisarze częściej wybierali dotąd inną formę: powieść-apokryf, woleli napisać swoją wersję Ewangelii lub jej fragmentu, jak w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa. Popularność rozmaitych żywotów Jezusa zapoczątkowała książka filozofa Ernesta Renana z 1863 r., w której pokazał Chrystusa nie jako Boga, ale zwykłego człowieka. Autora nazywano zdrajcą Kościoła i Judaszem, ale też porównywano go do Darwina, a sława tej książki ciągle rosła. Jezus był u Renana „genialnym prostaczkiem”, ukazywał ideał, do którego ludzkość powinna dążyć. Ta książka miała dziesiątki wydań i była ważna zarówno dla chrześcijan, jak i dla sceptyków religijnych. Polskie XX-wieczne żywoty Jezusa pisali Roman Brandstaetter, Ewa Szelburg-Zarembina, Jan Dobraczyński czy Szlomo Asz. W 1973 r. ukazała się popularna powieść „Według Judasza. Apokryf” autorstwa Henryka Panasa, w której Judasz przemawia we własnym imieniu, nie jest też zdrajcą, a po śmierci Jezusa zakłada gminę religijną, głoszącą inną naukę Jezusa. W literaturze światowej roi się od powieści apokryficznych. Najgłośniejsze było oczywiście „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Nicosa Kazantakisa. Z kolei wznowiona właśnie przez wydawnictwo Rebis „Ewangelia według Jezusa Chrystusa” José Saramago, w której pojawia się romans Jezusa i Marii Magdaleny, tak zainspirowała redakcję portugalskiego „Playboya”, że zaryzykowała opublikowanie kontrowersyjnej sesji zdjęciowej, co skończyło się zamknięciem pisma. Norman Mailer w swojej „Ewangelii według Syna” oddał głos Jezusowi, który uważał, że ewangeliści przekręcili jego przesłanie. Była jeszcze „Ewangelia według Piłata” Erica Emmanuela Schmitta, w której Jezus przyznawał się, że nie jest mesjaszem. I „Ewangelia według Judasza” Jeffreya Archera. A ostatnio swoje wersje życia Jezusa opublikowała też specjalistka od wampirów Anne Rice i pisarz fantastyczny Philip Pullman, u którego występują bliźniaki Jezus i Chrystus – jeden dobry, drugi zły. Polscy pisarze postanowili jednak sprowadzić Chrystusa do naszego kraju. Nie tyle chcieli na nowo portretować Boga-człowieka, ile poprzez tę postać opowiedzieć o współczesnej Polsce i katolicyzmie. Chrystus antykościelny Akcja „Panny Ferbelin” Chwina toczy się w Gdańsku gdzieś na przełomie XIX i XX w. W mieście pojawia się Nauczyciel z Neustadt, który uzdrawia nakładając dłonie i naucza gromadząc tłumy. Otwarcie krytykuje Kościół, który zamienił się w wielkie przedsiębiorstwo. „Kościół już dawno przestał być matką wszystkich ludzi. Stoi na straży niesprawiedliwego świata” – mówi. Nauczyciel pracuje w stoczni i domaga się dla robotników pięciogodzinnego dnia pracy. W ten sposób staje się niebezpieczny dla każdej władzy. Chwin pokazuje, że gdyby rzeczywiście Chrystus pojawił się ponownie dzisiaj, zostałby uznany za wroga Kościoła. Taki rodzaj krytyki znajdziemy w polskiej literaturze wcześniej, choćby u Tetmajera w opowieści „O Panu Jezusie i zbójnikach”. Jezus pojawia się na Ziemi nierozpoznany, by przyjrzeć się światu z bliska i zakwestionować niesprawiedliwy porządek utrzymywany przez ludzi w jego imię. U modernistów często postać Chrystusa miała sugerować, że misja chrześcijańska się nie udała, w świecie rządzi zło. Podobnie u Chwina – Kościół zniekształcił przesłanie, natomiast Nauczyciel je odnawia. Jednak zło świata przenika też do jego najbliższego otoczenia – uczniowie boją się, nie są mu wierni, i tylko kobieta, panna Ferbelin, towarzyszy mu w trudnym czasie. Nauczyciel u Chwina nawiązuje także do wizerunku Chrystusa jako buntownika i rewolucjonisty. W poezji początku XX w. Chrystus pojawiał się jako robotnik w czasie rewolucji 1905 r. albo jak u Tuwima wśród złodziei i prostytutek na moście w wierszu „Chrystus miasta”. W „Pannie Ferbelin” przedstawiciele władzy boją się nie na żarty: „On politykę z religią umiejętnie łączy. A jak on jeszcze pójdzie któregoś dnia do gdańskiej stoczni i na gdańskiej bramie obraz Matki Boskiej zawiesi, to on robotników (…) taką siłą natchnie, że będziemy mieli prawdziwe kłopoty”. Nauczyciel w powieści Chwina nosi więc również cechy robotników z 1980 r. Bohater popkultury W „Balladynach i romansach” Karpowicza Chrystus należy do „popkulturalnego” nieba, gdzie zgodnie mieszkają idole zbiorowej wyobraźni i bogowie różnych kultur. Na Ziemi chrześcijańska misja się nie udała, bo ludzie nie stali się lepsi, chcieli tylko zasłużyć na życie wieczne. Jednak schyłek dawnego porządku nie przynosi przemiany na gorsze, przeciwnie, w świecie bez bogów ludzie się mniej mordują. Jezus jest jednym z tych, którzy zamierzają zejść na Ziemię. Najwięcej łączy go z ludźmi, bo rzeczywiście ich kocha. Do tego stopnia, że chciałby odebrać im wizję raju po śmierci, żeby nie kierowali się w życiu strachem przed piekłem czy nadzieją na niebo. I byli naprawdę wolni. Zstępuje więc po to, by nie zmartwychwstać. Bogowie na Ziemi rozmontowują świat tradycyjnych wartości, ale nie roszczą sobie prawa do pouczania ludzi, do głoszenia jedynej prawdy. Tracą swoje przywileje, a za to stają się śmiertelni. Jezus po swoim ponownym zstąpieniu, zamiast walką z Kościołem, zajmuje się działalnością charytatywną sponsorowaną przez bogatą boginię Nike, z którą się związał. W dodatku Polska nie jest tu wcale wyjątkowa, to kraj „z promocji”, niespecjalnie atrakcyjny, w którym panuje „katolicyzm magiczny”, oparty na cudach i zdarzeniach nadprzyrodzonych. U Karpowicza obraz Chrystusa i innych bogów jest sposobem odreagowania mesjańskiego mitu narodu wybranego, mitu, którego powrót obserwujemy w życiu społecznym. Podobną funkcję pełni Jezus u Masternaka. Chrystus do manipulowania „Dlaczego chcesz zostać prezydentem Polski?” – pyta bezdomnego gangster w nowelce Masternaka. Okazuje się, że Jezus założył się z szatanem. „Powiedziałem, że jeszcze w Polsce mnie kochają i żyją według moich nauk sprzed dwóch tysięcy lat”. Szatan namawia go, by startował w wyborach i udowodnił, że tak jest rzeczywiście. Chrystus Masternaka mówi zdaniami wyjętymi z Ewangelii i rzeczywiście zyskuje popularność, jednak natychmiast znany mafioso postanawia na nim zarobić i organizuje mu kampanię prezydencką. Podobnie było w opowiadaniu „Raport Piłata” Janusza Głowackiego z lat 70., utrzymanym w konwencji zeznań świadków. Trwa rewolta w imię Chrystusa, ludzie wychodzą na ulice, biją się z policją. Robotnicy żądają podwyżek, księża zniesienia celibatu, tłumy – legalizacji narkotyków. A Jezus nawołuje do przemocy w imię miłości, ale nie jest wcale przywódcą tej rewolty. Wszyscy chcą go użyć, nawet producenci żarówek wykorzystują go do reklam. Znany wydawca chce zarobić na jego pamiętnikach, a szef policji planuje dzięki niemu przejąć władzę. Zresztą nie wiadomo, kim jest Jezus, pada sugestia, że to morderca, który stara się odkupić swoje winy. Dość, że ta postać u Głowackiego idealnie nadaje się do manipulowania ludźmi. Jezus nie pasuje do tego świata, natomiast łatwo można go wykorzystać w czyimś interesie. W książce Masternaka Jezus też jest bezbronny. Jedyne, co może zrobić, to zginąć ukrzyżowany. Nowelka Masternaka jest satyrą na polskie poczucie wyjątkowej misji. Szkoda, że najsłabszą postacią jest właśnie Chrystus, który nie potrafi powiedzieć nic oprócz cytatów z Biblii. Autor podobno przedstawił ten pomysł na film sławnemu amerykańskiemu reżyserowi Dawidowi Lynchowi, który uznał jednak tę historię za „zbyt polską”. Współcześni pastuszkowie Satyrą jest też debiut Jarosława Stawireja „Masakra profana”. Rzecz zaczyna się brawurowo. Oto przystojnemu i ustawionemu brand menedżerowi w międzynarodowej korporacji ukazuje się Matka Boska. „Nie jestem żadnym niedorozwiniętym pastuszkiem czy kimś w tym rodzaju – mówi bohater. – Dlatego pojawienie się Matki Boskiej w moim apartamencie przyjąłem z pewnym zdziwieniem, by nie rzec – zażenowaniem”. Okazuje się, że został wybrany przez Jezusa, by głosił Słowo Boże. W czasie prezentacji w firmie pojawiają się u niego stygmaty, przestaje być więc wiarygodnym pracownikiem i ląduje na ulicy. Na wszelkie sposoby próbuje wykręcić się z tej misji, uwolnić od stygmatów i cudów, które może czynić. Jest wdzięczny, że wierni w Kościele uznali go za wariata i wysłali do szpitala psychiatrycznego, gdzie mógł być zwykłym świrem, a nie człowiekiem z misją od Chrystusa. Najciekawszy jest sam początek, potem autorowi zabrakło spójnego pomysłu na rozwój akcji. Niezły jest za to portret tego współczesnego przeciętniaka, którego Jezus uznał za „oblicze swojego ludu”. Nowy „pastuszek” to pracownik reklamy, który jest jak najdalszy od wiary, ale na sferze nadprzyrodzonej może przynajmniej zarobić – choćby pisząc swoją autobiografię. Polska u Stawireja to też kraj „katolicyzmu magicznego”, w którym wierni oczekują cudów. Ta groteska również wydaje się reakcją na polską, patetyczną i pełną symboli religijnych rzeczywistość. Nasz doraźny Jezus Jaki jest więc ten nowy Jezus? Przede wszystkim stał się omylny, przestał być nosicielem jedynej prawdy, a jeśli już ją głosi, to z autoironią i dystansem do siebie. Jezus jest znacznie bardziej ludzki niż boski, jest też relatywistą. Nie chce umierać, a czasem woli, żeby za niego umarł ktoś inny, jak u Chwina. U Masternaka zamiast śmierci Jezus wolałby rządzić krajem. I w dodatku Jezus chce być szczęśliwy tu i teraz, tak jak u Chwina, gdzie towarzyszy mu panna Ferbelin, czy u Karpowicza, gdzie sprawiają mu frajdę głupawe gry komputerowe. Współczesny Jezus jest po stronie szczęścia, a nie cierpienia. Zdaje się mówić, że dość już rozpamiętywania mąk i krzyża, i polskiego męczeństwa. A jednak ta optymistyczna wersja Jezusa wydaje się też nieco jednowymiarowa i doraźna. Trochę brakuje innych obrazów Jezusa, które pojawiały się w literaturze, choćby Jezusa takiego jak w wierszu Władysława Broniewskiego „Ballady i romanse”. Tylko Jezus chce pomóc rudej Ryfce krążącej po ruinach, oboje czeka śmierć. „»Słuchaj, Jezu, słuchaj, Ryfka, sie Juden,/za koronę cierniową, za te włosy rude,/za to, żeście nadzy, za to, żeśmy winni,/obojeście umrzeć powinni«./I ozwało się Alleluja w Galilei,/i oboje anieleli po kolei,/potem salwa rozległa się głucha.../»Słuchaj, dzieweczko!...«. Ona nie słucha...”. Nie ma miejsca na tę dwoistość Jezusa, która fascynowała autorów, choćby Mirona Białoszewskiego: „odczułem go wzruszająco jako – nie wchodzę w boskość – ale jako kogoś bardzo subtelnego, najbardziej, chociaż znającego niesubtelności do końca, to ta dojna krowa, ale tak się naznaczyć? tak fruwać? poczuć odpowiedzialność za te wszystkie byty, przejścia, światy, za wszystkich?” („Szumy, zlepy, ciągi”). Kto to opisze? Może w ogóle nie jest to już dziś możliwe? Gombrowicz, który nazywał siebie agnostykiem, w „Dzienniku” notował w 1953 r., że „z katolicyzmem głębokim nietrudno dziś porozumieć się literaturze, albowiem zawiera on tę treść emocjonalną, która i w nas rośnie, gdy spoglądamy na rozwydrzenie świata. Odwrót! Odwrót! Odwrót! Z chwilą, gdy pojmiemy, żeśmy za daleko zabrnęli, gdy zechcemy wycofać się z siebie, genialny Chrystus poda nam rękę”. Z takim Chrystusem dzisiaj trudno jest porozumieć się literaturze. A szkoda.

. 443 230 207 205 81 333 300 411

przeczytaj tekst dlaczego uwierzyli w chrystusa